piątek, 4 września 2015

domEKO - ekologiczne tabletki do zmywarki vs gotowce sklepowe




Dziś bierzemy na tapetę TABLETKI DO ZMYWAREK. Nie odkryję chyba przed nikim Ameryki jeśli powiem, jaka jest zasadnicza różnica pomiędzy gąbką z płynem, piachem czy popiołem, a zmywarką?

czwartek, 3 września 2015

Jest pomysł. Jest nazwa. Startujemy z domEKO



Z tygodniowym opóźnieniem, wynikającym m.in. z przygotowań do rozpoczęcia szkolno-przedszkolnego nowego roku, startujemy z piątkowym cyklem, który nazywać się będzie domEKO. Bardzo, bardzo Wam wszystkim dziękuję za podpowiedzi i pomysły. Większość z nich bardzo mi się podobała. Miałam wielki kłopot z podjęciem ostatecznej decyzji, ale po rodzinnych konsultacjach upominek poleci do...

piątek, 21 sierpnia 2015

Potrzebuję Waszej pomocy!



No muszę. Muszę, bo inaczej się uduszę! Wielokrotnie pisałam już o tym, że ewoluuję w kierunku zielonym ;), że mnie ciągnie do natury. Marzeniem moim jest żyć "czysto", przy czym wiecie,  nie mam na myśli tony chloru w łazience...

czwartek, 20 sierpnia 2015

Trzy istoty


Są trzy rzeczy na tym świecie, bez których każdy mój dzień byłby słaby...

środa, 19 sierpnia 2015

Dekalog wieśniary

Całe życie mieszkałam w mieście. Mniejszym, większym, ale mieście. Byłam z nim zrośnięta szkołą i rodziną, potem studiami. W kraju i trochę za granicą. Mieszkałam w Sosnowcu i Krakowie, w Santiago de Compostela i w Walencji.

wtorek, 18 sierpnia 2015

Lista



To, że świat jest wioską, że wszystko musi być szybko, ostro, jaskrawo i mocno, to wiadomo  od stuleci ;). Nie ma w tym już nic nadzwyczajnego. No, może poza świrami, którzy idą pod prąd. Ja jednak dokonuję od jakiegoś czasu obserwacji, że...

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Od mięsożercy do pozytywnego wariata



Długo dojrzewałam do podjęcia ostatecznej decyzji. Kilka tygodni temu przełączył się w mojej głowie pstryczek i stało się. Rok czy dwa temu, gdyby ktoś mi powiedział, że to się stanie, popukałabym się w czoło z pobłażliwym uśmiechem. Tymczasem, kilka tygodni temu moja dusza i moje ciało, każde w swoim czasie, ogłosiły gotowość. Dzięki temu nie było to pełne wyrzeczeń postanowienie, a naturalna konsekwencja procesu, który zaszedł głęboko we mnie.

środa, 29 lipca 2015

Jak zostać (lub nie) wakacyjnym osłem jucznym



Dwa tygodnie bez internetu, bez niusów, bez bloga i fejsa. Szum morza i krzyk mew (nie tupot ;)). I po raz kolejny się okazuje, że jestem sprzecznością. Z jednej strony lubię pisać, wielką frajdę sprawia mi prowadzenie bloga, a z drugiej, od czasu do czasu muszę odpocząć od komputera i sieci. Muszę kilka razy w roku mieć detoks, bo bym zwariowała. Muszę mieć czas na nieprzebodźcowane myśli. No i właśnie miałam detoks. Dwa tygodnie nad ukochanym polskim morzem.

środa, 24 czerwca 2015

#fotowyzwanieksiążkowe - dzień trzeci


Czytać lubię? Lubię. Nabrałam apetytu to sobie wezmę udział, a co! :)

Ulubiony kolor - I'm blue

Burza, niebo, niebieski, niebo przed burzą, niebo na wsi, slow life, wieś,

Dziś sprawa jest prosta. Ulubiony kolor... U mnie to hasło wywołuje lawinę myśli i obrazów. Wspomnień i marzeń...

wtorek, 23 czerwca 2015

Praktyczny sposób na dziecięcą nudę


O jak fajnie byłoby gdyby nasze dzieci zawsze potrafiły sobie znaleźć zajęcie. Nie wisiałyby u nogawki jęcząc: ...Mamo, nuuudziiii mi się... Mamooooo....

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Niekończąca się historia czyli 10 najpiękniejszych chwil w moim życiu?



Pozornie łatwy temat. Bez wątpienia przyjemny. Zastanawiałam się nad nim, bo jest tak oczywisty i przewidywalny, że aż mdły. No bo co każdy z nas napisałby w takim poście?

niedziela, 21 czerwca 2015

Zdrowa kolacja dla dzieci plus bonus czyli jak zachęcić dzieci do jedzenia warzyw


Dziś post zupełnie prozaiczny. Przedstawiam Wam kolację moich dziewczyn.

wtorek, 2 czerwca 2015

Beata Pawlikowska - W DŻUNGLI ZDROWIA - prosto między oczy

To co właśnie zaczynacie czytać miało się ukazać w ubiegły piątek. Kilku osobom to obiecałam. Nie było mi dane. Nie dotrzymałam słowa. A fe! :) Ten post jest ze specjalną dedykacją dla mojej najlepszej koleżanki M.
 
zdrowe odżywianie, minimalizm w kuchni, kuchnia pięciu przemian, wegetarinizm, weganizm, przepisy dietetyczne, dieta cud
 

czwartek, 28 maja 2015

Minimalnie na talerzu



Dla większości ludzi, których czytam, a którzy wypowiadają się na temat minimalizmu, kojarzy się on przeważnie z ilością posiadanych przedmiotów. I dla mnie też to był punkt wyjścia. W poście o minimalizmie pisałam o swojej drodze przez mękę do uzyskania "minimalnej świadomości" ;) I w teorii tak by mogło zostać. Mało w szafie, mało na półkach, porządek w głowie, git. Ale tak się składa, że apetyt rośnie w miarę jedzenia - kolejny paradoks w tym temacie. W moim przypadku nałożyło się na siebie kilka spraw, które do kupy cuzamen, dały efekt w postaci m.in. odchudzonej lodówki.

wtorek, 26 maja 2015

Moja Mama



Moja Mama...
Ktoś kto jest od zawsze. Mój własny osobisty Ktoś.
Jedyna osoba, która zawsze i bezinteresownie chce dla mnie dobrze. Jedyna, która zawsze jest szczera i jedyna, która zawsze mnie kocha, bez względu na to czy idę w życiu drogą światła czy błądzę po bezdrożach.
Mama...
Jedyna osoba, która pomimo bólu i zmęczenia biegnie mi z pomocą, kiedy nawet o nią nie proszę. Ona wie, że jestem w potrzebie.
Jedyna osoba, która uczyła mnie w życiu uczciwości i patrzenia innym w oczy. Jedyna, która czytała wiersze i śpiewała piosenki. Jedyna, która pokazała Boga.
Mama...
Jedyna, która pokazała czym jest dobro i zło. Jedyna, która uczyła co w życiu niesie prawdziwą wartość i dlaczego nie warto skupiać się na wydmuszkach.
Moja Mama...
Mam szczęście, że mam Ją właśnie taką i ani trochę inną.
Dzięki niej jestem właśnie tym kim chciałabym być. Jestem prawdziwa.
Kocham Cię Mamo...

piątek, 15 maja 2015

Jestem paradoksem - moja droga do minimalizmu


Od kilku lat przechodzę proces stawania się realną minimalistką. Dlaczego realną? To proste, przez dwie trzecie mojego życia byłam osobą żyjącą w dwóch równoległych rzeczywistościach.

czwartek, 7 maja 2015

Chwasty na talerzu - TARTA Z GWIAZDNICĄ



Wczoraj pisałam o tym, że nie wiemy po czym deptamy i obiecałam przepis na tartę z gwiazdnicą...

środa, 6 maja 2015

Po co poprawiamy Naturę?



Jakiś czas temu wspominałam o mojej fascynacji ziołami. Konkretnie tutaj przy okazji sposobów na różne choróbska. Od lat ewoluuję w kierunku Natury. Okrywam świat jak dziecko, które wszystkiego dotyka pierwszy raz. Szukam drogi do niewymuszonej prostoty i konsumpcyjnej skromności. Owocem tych poszukiwań są liczne zmiany w ogólnie pojętej egzystencji. Mojej i mojej małej domowej ferajny :)

czwartek, 30 kwietnia 2015

Kotki Tralalotki ;)


Żadna to tajemnica, że lubię szyć na maszynie. Poza Tildą, którą uwielbiam szczerze, strasznie mnie kręci szycie wszelkich innych, nazwijmy to, przedmiotów. Ostatnio na tapetę poszły stwory do ugniatania czyli poduszki. Apetyt na chmurę pojawił się jako pierwszy. Dopadł mnie niespodzianie w środku nocy :)

wtorek, 28 kwietnia 2015

Moim okiem - Wybory prezydenckie - wybieracie?


Nie znoszę polityki. Ale! Nie znoszę też bierności. Aby uzyskać jakiś sensowny, w moim odczuciu, kompromis pomiędzy jednym a drugim, postanowiłam nie brać udziału w zaśmieconej, obrzydliwej i daremnej politycznej codzienności, ale w zamian za to chodzę na wybory. Nie robię tego mechanicznie. Zawsze staram się do nich przygotować. Ogólny zarys tego co i jak z poszczególnymi partiami czy kandydatami mam zawsze, bo nie da się od tego uciec. Afery, oskarżenia i przekręty wylewają się z każdej dziury i szpary. Nie trzeba nawet słuchać radia ani mieć TV, wystarczy szukać ulubionej gazety na półce w sklepie i obić oczy o okładki niektórych tygodników. I już wszystko wiadomo. Brrr....

wtorek, 21 kwietnia 2015

Mikromomenty czyli rzecz o moim egoizmie



Czy jestem egoistką? Nie wiem. Może powinnam zapytać siebie inaczej. Czy potrafię być egoistką? No właśnie, kwestia jest zasadnicza, bo być, a bywać to dwie różne rzeczy. Kiedyś byłam przekonana o tym, że egoizm jest bezwzględnie zły...

czwartek, 16 kwietnia 2015

Co blogowanie zmieniło w moim życiu...



Na pewno sprawiło, że jestem jeszcze bardziej zajętą osobą. No cóż, nie da się jeszcze rozciągać czasu wedle potrzeb, ale podobno amerykańscy naukowcy nad tym pracują ;) 
Stąd, podejrzewam, moje chwilowe zachwiania i znaki zapytania w głowie, czy w ogóle warto to ciągnąć...

środa, 15 kwietnia 2015

Rodzinnie to my...

...uwielbiamy po prostu być razem. I nie ważne czy akurat robimy coś wspólnie, czy każdy ma swoje zajęcie. Ważne, że jesteśmy razem. My, znaczy się ja i P. nie odganiamy się od dzieci. Dół naszego domu to jedna wielka przestrzeń, nie podzielona na skrytki i pokoiki. Dziewięćdziesiąt procent czasu (jeśli jesteśmy w domu) spędzamy właśnie tu. Dzieci biorą udział w naszym życiu, a my w dzieci. Nie budujemy murów. 
Góra domu to sypialnie. Wspólna dziewczynek i wspólna nasza. Ale nawet w nocy się mieszamy ze sobą :) Jeśli któreś dziecko ma potrzebę przytulić się w nocy do mamy albo taty, nie dostaje kosza. 
Nie uczymy ich, że od urodzenia mają siedzieć cichutko w  swoim pokoju, grzecznie się bawić i nie przeszkadzać dorosłym. Teraz jest ten czas kiedy one najbardziej nas potrzebują, a my najbardziej się tym napawamy jako rodzice. Dzieci bardzo szybko rosną. I pozwólcie, że powtórzę za klasykiem - "nigdy nie będzie takiego lata". Kiedy więc mamy się cieszyć rodzicielstwem? No kiedy - pytam. Kochamy to!
Dlatego, ponieważ w wyzwaniu blogowym Ula wrzuciła temat rodzinny do interpretacji dowolnej, dla mnie to jest to! 
A tu macie kilka naszych rodzinnych "zdjęć" na dowód, że fajnie jest :)))


wtorek, 14 kwietnia 2015

Jak mnie sztorm wystrzelił z koi :) Historia z przeszłości.


Zawsze, ale to zawsze chciałam opisać tą historię. Odkąd się wydarzyła. I proszę, Ula w tym miesiącu daje mi cudną okazję w Wyzwaniu Blogowym.

***

Była sobie zakochana dziewczyna. Zakochana bez pamięci. Zakochana tak bardzo, że aż trudno sobie wyobrazić taką miłość. Gdy on pojawiał się w pobliżu, drżała, traciła oddech, a oczy zachodziły mgłą...

czwartek, 9 kwietnia 2015

Ania z Wichrowego Wzgórza


Dziś przyszła na świat Ania z Wichrowego Wzgórza ;)

środa, 8 kwietnia 2015

Coś prostego po świątecznym obżarstwie ;)

Odkąd pamiętam żyłam w przekonaniu, że świąteczne obżarstwo to taki niemal obowiązek. Siedzimy za stołem, jemy i pijemy kolejne kawy i herbaty, a nasze biedne ciało, masakrowane od wewnątrz, kwili cichutko...już dość, już dość...


sobota, 4 kwietnia 2015

Fotorelacja z wielkanocnych przygotowań na Wichrowym Wzgórzu

Dziś pisania niewiele. Zmęczona jestem okrutnie. Ale, że dzień był niezwykle intensywny to biegałam z aparatem i łapałam chwile [za klasykiem - ulotne jak ulotka ;)]. 
Nie jestem zwolenniczką przesytu. Nie lubię nadmiaru ozdób świątecznych, ani na Boże Narodzenie, ani wielkanocnych. Nie znajdziecie więc u nas wnętrz ociekających w słitaśne ozdóbki. Znacznie bardziej lubię delikatne akcenty. Zapraszam Was więc na Wichrowe Wzgórze. Trochę wiosny, trochę Świąt, trochę słodkości.

wtorek, 31 marca 2015

Ogrodowe plany i marzenia

Czy zaglądają tu osoby , które podobnie jak ja, lubią i uprawiają własne warzywa? 
Ja sobie już nie wyobrażam życia bez ogródka. Uwielbiam się przygotowywać do siania i sadzenia. Kiedy tylko pojawiają się pierwsze oznaki końca zimy, zaczynam już intensywnie myśleć o tym jak i co w tym roku.

poniedziałek, 23 marca 2015

Moim okiem - Zabawkowy dzień w przedszkolu, choroba czy szczepionka?


Dziś o czymś co we mnie osobiście wywołuje bardzo mieszane uczucia, a mianowicie o dniu zabawek w przedszkolu i o dyskryminacji dzieci przez dzieci.

Dla niewtajemniczonych - jest to jeden, wyznaczony dzień w tygodniu, kiedy dzieciom wolno przynieść do przedszkola jedną zabawkę z domu. Dodam, że moje dziewczyny chodzą do naprawdę fajnego przedszkola, mają mądre "panie", i nie mam nic do zarzucenia tej placówce.

środa, 18 marca 2015

I z kaczki zrobił się zając - czyli dlaczego uwielbiam rękodzieło



Jakiś czas temu postanowiłam zrobić kocyk na szydełku dla mojego chrześniaka. Było to w momencie, kiedy zaczynałam swoją przygodę z czarodziejską różdżką, więc nie miałam pojęcia ile to roboty, a przede wszystkim nie umiałam jeszcze wtedy zrobić kocyka :) Ba! Nie umiałam nawet dobrać rozmiaru szydełka do włóczki. No cóż, porwałam się z motyką na słońce. Nie wiem co mi odbiło w sumie.

poniedziałek, 16 marca 2015

Moje ziółka na przeziębienie


Do napisania dzisiejszego posta zainspirowała mnie moja Średniaczka, która wczoraj wieczorem zaniemogła. Prawdopodobnie trochę zmarzła na podwórku i dziś kicha i ma temperaturę.

Z ziołami stykam się od dawna. W dzieciństwie była mięta na ból brzucha czy szałwia na gardło, albo po wyrwaniu zęba. Chyba większość z nas to zna.



Pierwszą książkę odziedziczyłam po babci. Zawiera fajne informacje o tym jak dawniej traktowano rośliny w wierzeniach ludowych. Świetnie się czyta. Drugą kupiłam kilka lat temu. Stanowi kompendium wiedzy o ziołach i lekach syntetycznych.

piątek, 13 marca 2015

Moim okiem: Must have każdej kobiety

Dziś temat bardzo wdzięczny i bardzo mi bliski, bo o kobietach i dla kobiet. Bliski nie znaczy oczywisty. No bo czy da się jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie o przedmioty must have dla każdej z nas? Raczej nie. Siedząc sobie przy kawce i zastanawiając się nad tą kwestią, przemknęły mi przez głowę setki produktów. Niestety uświadomiłam, że żaden z nich to nie była rzecz niezbędna. Sprawę utrudnia mi dodatkowo fakt, że mam od jakiegoś czasu zapędy minimalistyczne, więc tym oporniej szło mi wymyślenie takiego zestawu. Okazuje się, że o czymkolwiek pomyślałam [ja], mogę bez tego żyć [ja]. Ale pijąc tą kawę poczyniałam plan dnia i oto eureka! Wiem, bez czego nie umiałabym już żyć. 
No to patrzcie :)

środa, 11 marca 2015

3 sposoby na to jak nie zwariować z trójką dzieci

Dziś kolejny dzień blogowego wyzwania, więc to kolejny post "sponsorowany" przez blog Sen Mai. Szczerze się przyznam, że miałam problem z tematem. "3 sposoby na..." - wydaje się banalną sprawą, ale myślałam i myślałam i wszystko o czym pomyślałam wydawało mi się jakieś takie wtórne. Może mam po prostu słabszy dzień dziś, bo rano pan pogodynek w radio, poinformował mnie o niekorzystnym biometrze. Tak czy siak, jakoś mi nie szło. I wtedy z pomocą przyszły mi moje najdroższe, najukochańsze dzieci. Mam ich trzy sztuki - prawie 6 lat, prawie 4 lata i nieco ponad 3 miesiące. 


Codziennie rano zawożę starsze dziewczyny do przedszkola oddalonego o 16 kilometrów, więc to poważna wyprawa. Malucha ciągniemy oczywiście ze sobą, bo przecież sam nie zostanie :) Są dni kiedy super nam się współpracuje i rozumiemy się bez słów. A są takie jak dzisiaj, kiedy nic nie pasuje, każdy ma muchy w nosie i jakieś swoje chcenia, których nie rozumieją inni. Bywa?

wtorek, 10 marca 2015

DIY - Taras z palet

Dziś część druga wyzwania na blogu Sen Mai. Tematem są rzeczy zrobione samodzielnie. Długo się zastanawiałam o czym napisać, bo mój dom jest pełen takich rzeczy. Nie wszystkie jednak są uwiecznione na zdjęciach. W sensie procesu powstawania, więc mogłabym nie być wiarygodna ;) Po namyśle postanowiłam przedstawić Wam coś, czego, co prawda nie zrobiłam własnymi mymi ręcami, ale pomysł oraz sposób wykonania urodził się w mojej głowie. 

Otóż, skoro stanął nasz dom, okazało się, że zewsząd okala go piach i glina. Z przez okno tarasowe wychodzi się wprost na podwórko. Zanim wyrosła posiana trawa i zagęściła się co nieco, wnosiliśmy do domu tony piachu. Tarasu nie wybudowaliśmy, bo zwyczajnie brakło nam na niego kasy. Dostawałam już cholery. Dawało się krok na palety i prosto na piachoglinę. Sami zobaczcie jak było:

poniedziałek, 9 marca 2015

Moje plany na wiosnę

Dziś post zainspirowany, a właściwie wywołany, bo już od kilku dni nosiłam się z zamiarem napisania go, przez Ulę z bloga SenMai. No bo jak można pominąć milczeniem fakt, że z dnia na dzień robi nam się Wiosna?! 


Nie ma chyba na świecie człowieka, który by się w niej nie kochał. Nie da się być obojętnym wobec słońca, ciepła, pachnącego świeżością powietrza. 
Wreszcie można otworzyć na oścież okna i wypędzić zimową stęchliznę. 
Nie jestem wyjątkiem od tej reguły. Wietrzę, porządkuję, odświeżam, planuję. Nie umiem bez tego żyć! Nic nie działa na mnie tak pobudzająco jak słoneczny, wiosenny dzień :)

niedziela, 8 marca 2015

Warto podążać za sobą. Spróbuj!


Szczęśliwym zbiegiem okoliczności trafiłam w ostatnim czasie na wiele wspaniałych miejsc w sieci. Miejsc inspirujących i dających do myślenia. Tworzonych przez ludzi z wielkim sercem, z miłością do świata i ludzi, wierzących w to co robią i jak żyją.

czwartek, 5 marca 2015

Tilda i zabawa w scrapbooking

Jakiś czas temu powstał zestaw dla pewnej małej damy. Z okazji jej pierwszych urodzin, poproszono mnie o przygotowanie albumu na zdjęcia i anioła. To była moja pierwsza poważna zabawa ze scrapbookingiem. Wcześniej były jakieś drobiazgi, ale album to było wyzwanie. Skorzystałam z bazy do robienia albumów. Okładkę obłożyłam takim samym materiałem z jakiego były elementy stroju anioła, żeby obie rzeczy do siebie nawiązywały. Każda strona była inna, ale wszystkie utrzymane w dziecięco - dziewczyńskich klimatach (na życzenie zleceniodawcy). 
Świetna to była zabawa, z jednym tylko minusem, a mianowicie dziewczyny moje były niemniej zafascynowane ode mnie :) W związku z tym musiałam trochę przed nimi uciekać z drobiazgami. Co prawda zostały przeze mnie zaopatrzone w mnóstwo śliczności do własnych robótek, ale zawsze się znalazło coś o co można było mamę pomęczyć. Stąd, pomimo świetnej zabawy przy robieniu albumu, nie kontynuuję póki co tego tematu. 
O tym jak zrobić taki album, bo jak wiadomo wiedza nie spada z nieba, dowiedziałam się z bardzo fajnych blogów.
Za to uwielbiam szyć Tildę, Właśnie czekają na uszycie cztery anielice i jeden anioł, więc pewnie niebawem pojawią się na blogu. 

Tu album:



wtorek, 3 marca 2015

Eko czyścik

Dziś na niebie była woja. Z jednej strony domu wiosenna burza, a z drugiej padał śnieg. Wszystko prześwietlało słońce. Obłęd :) 
To chyba z powodu tej demonicznej pogody dopadł mnie demon wiosennych porządków. Pół dnia szalałam ze szmatką i odkurzaczem. A ponieważ postanowiłam tegorocznej wiosny powrócić do ekologicznych środków czyszczących, sprzątałam z użyciem tychże. Raz już się z nimi witałam, ale utrudniona sytuacja życiowa spowodowała, że zarzuciłam starania. Tym razem postanowiłam się na serio przypiąć do tematu, zwłaszcza, że internet aż kipi od receptur i pomysłów na przeróżne czyściki, a posiadanie trójki małych dzieci i psychiczny odrzut od chemii jakiego się ostatnio nabawiłam, wielce temu sprzyja. Będę zatem testować na bieżąco te, które wydadzą mi się sensowne. Zaczynam od mleczka według przepisu Ewy Kozioł z Zielonego Zagonka. Przepis banalny, ale okazuje się, jak zwykle zresztą, że w prostocie jest moc :) 

poniedziałek, 2 marca 2015

Kalendarz dla dzieci

“Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz- również masz rację.” 
Henry Ford. 

W związku z tym postanowiłam ostatnio sprawdzić, którą rację ja mam :) W wyniku tych prób powstał kalendarz ułatwiający poznanie dziecku organizacji i przebiegu "grubych" jednostek czasu :)
Wszystko zaczęło się od tego, że Hania zaczęła pytać o daty i zauważyłam, że ma problem z ogarnięciem czasoprzestrzeni. Zaczęłam się więc zastanawiać jak jej pomóc.
Kierunek był jeden - Montessori. Jeśli już przygotowuję jakieś pomoce "naukowe" dla moich dzieci, to właśnie w tym duchu. Fascynuje mnie oczywista naturalność tej metody oraz to jak można pokazywać dzieciom świat bez spinki, samemu świetnie się przy tym bawiąc.
Ale wracając do kalendarza, zależało mi na tym, aby zrobić go własnoręcznie, żeby była przy tym zabawa, z wykorzystaniem tego co mamy "na stanie". Jest mnóstwo gotowych projektów, ale po pierwsze - nie o to, nie o to, a po drugie przyznam szczerze, że ceny niektórych z nich mnie przeraziły :) W przygotowanie naszego kalendarza zaangażowała się cała rodzina. Zadania zostały rozdzielone według trudności i możliwości.
Oto co wykorzystaliśmy:

czwartek, 26 lutego 2015

PrzedSzkolne dylematy matki pierwszaczki

        
Miała być mała wiejska szkoła, kilkoro dzieci w klasie i spacerkiem do domu. A jest wielki zgryz.
Od długiego już czasu kwestia edukacji naszej najstarszej córki spędza mi sen z powiek. To jak wygląda polska szkoła wiedzą chyba wszyscy, którzy do niej chodzili. Zresztą internet i inne media poruszają cyklicznie ten przygnębiający temat. Szczerze zasmuca mnie fakt, że tylu mądrych ludzi o tym mówi, tyle pojawia się słusznych diagnoz, tyle skądinąd celnych spostrzeżeń i co?

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Resztki część druga

Dziś znów u nas resztki :) a to wszystko przez to, że poprzedni post wyszedł mi niechcący z kilkudniowym opóźnieniem. Właściwie nazywam to pieszczotliwie jedzeniowym recyclingiem.
Dziś z porosołowych warzyw wyszły pyszne placuszki. Wszystko co było w zupie plus kilka wczorajszych ziemniaków plus cebulka i dwa ząbki czosnku, hop do maszynki. Zmieliłam. Do tego suszone ziółka, jajo i odrobina mąki. Na patelnię, olej, kilka minut i...pyyycha!
Do tego miła duszy lektura i jest cudnie :)
Mam tylko nadzieję, że mama, która całe życie mi powtarzała, że przy jedzeniu się nie czyta, nie zmarszczy brwi po przeczytaniu ostatniego zdania :)
Smacznego!



niedziela, 18 stycznia 2015

Resztki obiadu na kolację :)



Kto zjada ostatki, ten piękny i gładki... znacie to? Dziś będzie właśnie o resztkach.
Ale zanim o tym, to muszę się przyznać, że kiedyś byłam strasznym mięsożercą. Uwielbiałam mięcho pod każdą postacią. Obiadek bez czegoś z czego małe dzieci bezbłędnie robią kulki? No way! Nigdy też nie kontemplowałam losu takich, dajmy na to, warzyw potrzebnych do wyprodukowania rosołu, sosu, albo jeszcze czegoś innego. Ważne było mięsko, a tzw. zielenina? Bach do kosza. I taki los spotykał w moim domu wspomniane resztki.

piątek, 2 stycznia 2015

Witamy na świecie

I tak oto minęło te kilka miesięcy oczekiwania. Pyk i już. Nie ma dziecka, jest dziecko. Czas gnał mnie przez tę ciążę jak szalony. Nie dawał chwili wytchnienia. Byłam bez szans. Nie była to ciąża z gatunku tych "kontemplowanych". Była przegoniona, przelatana. Biegiem, biegiem, jeszcze to, jeszcze tamto. Dzieci do przedszkola, dzieci z przedszkola, obiad, praca, studia. A w tym wszystkim jeszcze pewna ilość prac wykończeniowych w domu, których realizację postawiliśmy sobie za cel do osiągnięcia przed narodzinami maluszka. Jednym słowem - sajgon. Pod koniec byłam już tak zmęczona, że...