piątek, 20 września 2013

adio pomidory

Jesienny nostalgiczny nastrój mnie nie opuszcza. Jednak bynajmniej chodzę smutna :) raczej kontemplująca i wspominkowa.
Jesień jest cudowna. Wycisza, uspokaja...i pachnie :) ciągle czymś pachnie. Przeważnie są to ostatnie zapachy lata, które próbuję złapać, jak myszy, w słoiki. Przeważnie się udaje, choć bywają i gorsze dni. Na przykład, w tym roku coś poszło nie tak ze śliwkami. No, ale wolę się skupiać na tym co jednak idzie po mojej myśli. A po mojej myśli bardzo często chodzą pomidory :) Uwielbiam pomidory. Pamiętam ich smak z dzieciństwa, z babcinego ogródka. Nieodłącznym elementem towarzyszącym pomidorowi była buła z masłem w drugiej ręce. Miały smak i zapach, którego nic nie dogoni. Chyba, że pomidor z własnego ogródka :) Kiedy czas spędzania wakacji u dziadków minął, zaczęłam marzyć o własnym warzywniaczku. No i mam. I mam w nim pomidorki. I są takie pyszne jak tamte sprzed lat...
Sadzę pomidorów dużo. Lubię mieć latem, aż do jesieni czerwone na krzakach, a nieprzejedzony nadmiar zachowywać na zimowe dni. Gdy pomidory znikają z ogródka, dla mnie to ostateczny znak, że nadeszła jesień. I tak też stało się dzisiaj. Nieubłagany chłód i deszcz wygnały pomidory z grządek. Musiałam je ratować czym prędzej, bo zaczęły pękać. Oberwałam wszystkie. Dojrzałe i niedojrzałe. Wyszło tego wielkie wiadro. Przebrałam, posegregowałam i z dojrzałych wyszło to:

 Korzystałam z przepisu Olgi Smile, o tego. Mam nadzieję, że będą pyszne.  Słoiczek wygląda bardzo apetycznie w każdym razie. 
No. A z zielonych...jeszcze nic. Znalazłam pewien przepis, który mnie pociągnął za sobą. Jeśli okaże się godny polecenia, na pewno ujawnię jego źródło. Póki co pomidorki pociachane w plasterki leżą sobie do jutra w soli i wyglądają tak:
Została jeszcze partia maleńkich biedactw, które nie wiem czy dojdą. Póki co, wędrują na półkę piwniczną w kartonikach, luźno poukładane. Mam nadzieję, że zechcą się odwdzięczyć za tak dobre traktowanie i jeszcze troszkę dojrzeją.
A ja wracam do kombinowania co by tu jeszcze...




poniedziałek, 9 września 2013

jesienna zaduma

Dziś jesień pełną gębą:



Czuć ją w powietrzu, nadchodzi wielkimi krokami. Jeszcze ciepło, nawet pomimo deszczu było dziś bardzo przyjemnie. Miałam nadzieję, że dzieciaki wyjdą się ucieszyć błotkiem, ale niestety pierwszy tydzień w przedszkolu zaowocował lekkim przeziębieniem, więc o ciapaniu nie mogło być mowy...

sobota, 7 września 2013

Na straganie w dzień targowy...

...takie słyszy się rozmowy
Och, uwielbiam się wybrać wczesnym wrześniem na targ. Kolory, zapachy...mmm....
Mnogość warzyw i owoców, dojrzałych, pełnych i kipiących życiodajną energią, którą chłonęły od słońca przez wszystkie ciepłe miesiące. Cud w czystej postaci. Mogłabym spacerować między straganami bez końca. No bo jak nie zachwycać się takimi pięknościami


Dziś do koszka wpadło 15kg pomidorów, 5kg papryki, piękna dynia i kilka pęczków kopru. Będą z tego przeciery, sosy i inne cuda. Te zrobione ubiegłego lata w oczach znikały z piwnicznych półek. Mam nadzieję, że i tym razem wyjdą same pyszności, które będą pachnieć słońcem i cieszyć podniebienie.
Jeśli ta, zima nam nie straszna :)

DIY - jak samodzielnie przemalować stół - finał

No i powstał stół...Trochę to trwało. Wieczny brak czasu oraz chwilowy brak aparatu tego przyczyną. No ale nic to, bo jest przecież wreszcie. Mój wielki biały drewniany stół :)