piątek, 13 marca 2015

Moim okiem: Must have każdej kobiety

Dziś temat bardzo wdzięczny i bardzo mi bliski, bo o kobietach i dla kobiet. Bliski nie znaczy oczywisty. No bo czy da się jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie o przedmioty must have dla każdej z nas? Raczej nie. Siedząc sobie przy kawce i zastanawiając się nad tą kwestią, przemknęły mi przez głowę setki produktów. Niestety uświadomiłam, że żaden z nich to nie była rzecz niezbędna. Sprawę utrudnia mi dodatkowo fakt, że mam od jakiegoś czasu zapędy minimalistyczne, więc tym oporniej szło mi wymyślenie takiego zestawu. Okazuje się, że o czymkolwiek pomyślałam [ja], mogę bez tego żyć [ja]. Ale pijąc tą kawę poczyniałam plan dnia i oto eureka! Wiem, bez czego nie umiałabym już żyć. 
No to patrzcie :)




Kto wie, kto wie?
No to Wam pomogę ;) 
COŚ DO POMOCY PRZY PLANOWANIU (dnia, tygodnia, miesiąca, itd.). To może być kartka i ołówek, kalendarz, telefon, laptop, cokolwiek, co jest dla każdej z  nas najwygodniejsze w użyciu. W moim przypadku, ponieważ jestem dinozaurem, to kalendarz, a dorywczo zwykła kartka. Dla mnie od jakiegoś czasu podstawa funkcjonowania. I nie dlatego, że jestem zalataną biznesłumen. Nie. Dlatego, że jestem kurą domową z trójką dzieci, domem i ogrodem oraz wiecznym swędzeniem mózgu, jak to określiła cudnie Zorganizowana Mama. Całe życie żyłam bez planu. Nie potrafiłam tego i nadal się uczę. Przyszedł jednak taki czas, kiedy w mojej głowie zapanował CHAOS. I okazało się, że biegam w kółko i gonię własny ogon. To jest okropne uczucie, kiedy człowiek nad niczym nie panuje. Miałam wrażenie, że cały świat kładzie się swoim wielkim cielskiem na mojej małej głowie. Przekładało się to na absolutnie wszystkie warstwy życia. Nawet ze sprzątaniem miałam problem, bo robiłam wszystko naraz czyli w efekcie nic. Tak czy inaczej, nadszedł dzień, w którym zaczęłam planować, więc narzędzie do planowania to dla mnie rzecz, bez której nie wyobrażam sobie życia :)



COŚ DO RELAKSU. Każda z nas powinna mieć coś co ją relaksuje i nie mówię tu o jakiś zajęciach wymagających specjalnej organizacji czasoprzestrzeni. Bo wiadomo, każda z nas ma inne potrzeby. Chodzi raczej o coś, co można zrobić niemal zawsze i wszędzie. Co można zawsze mieć ze sobą. Książka, piosenka, szydełko, aparat, niebo do gapienia się, Takich rzeczy może być tyle ile kobiet. Po co to? Ano po to, żeby móc w każdej chwili złapać oddech, zwolnić myśli i odzyskać równowagę. Zasadniczo mam na myśli taką sytuację, żeby ten relaks móc wszędzie ze sobą tachać i używać dowolnie wedle potrzeb :)  Mnie np. relaksuje dobra lektura i szydełko. I zawsze jedną z tych dwóch rzeczy mam pod ręką. 




KSIĄŻKA. Książka jest tak przedmiotem tak wszechstronnym i doskonałym, że ja totalnie nie umiałabym bez niej funkcjonować. Książka rozwija, inspiruje, uczy, uwrażliwia, relaksuje, pomaga nawiązać rozmowę, ułatwia poznanie naszych własnych dzieci oraz pogłębianie relacji z nimi, pomaga nam poznać samych siebie, i tak bym mogła w nieskończoność. Bardzo ubolewam nad faktem, że książka jest obecnie niedoceniana, że ludzie nie czytają. Ja książki pochłaniam. Czasem czytam kilka naraz, bo będąc dość zajętym człowiekiem, muszę wyszarpywać przeważnie pojedyncze chwile na czytanie, więc mam wszędzie po jednej. W sypialni, w łazience, w salonie, u dzieci. Tak czy owak dla mnie bez książki nie ma życia :)

Tak właśnie, przy porannej kawie, powstał mój kanon rzeczy niezbędnych. Nie wiem czy ktoś podzieli moje zdanie, ale bez względu na to, warto było zastanowić się nad tym co z materialnego świata ma dla mnie znaczenie. 

Miłego dnia!