He he, prawie. Ale siostra zwróciła mi uwagę, że blog powinien być przejrzysty dla czytelnika, a nie tylko dla autora :) No ja lubię jak się coś intensywnego dzieje w sferze interfejsu, taka już jestem pomylona, ale może większość lubi czarno na białym. Powróciłam zatem na stronę projektowania (choć to za dużo powiedziane, bo to raczej skakanie po szablonach ;) i zaczęłam od nowa tworzyć wygląd MOJEGO bloga. Nie wiem ile razy się on jeszcze zmieni zanim osiągnę ostateczną harmonię pomiędzy potencjalną potrzebą czytelnika (bo nikt oprócz rodziny mnie jeszcze nie czyta jak sądzę), a swoim wyobrażeniem. Póki co ma w sobie kilka elementów, które być muszą. Kolory oscylujące wokół szeroko pojętej wody i nieba, oraz moje ukochane czcionki.
Ciekawe co sobie pomyślę jak wrócę do tego posta za powiedzmy rok...
PS. Wiem, że ten post jest w zasadzie o niczym, ale nie będę szukała dla siebie usprawiedliwień. Lubię czasem i o niczym podywagować.
Dobranoc
Ha ha, mam to samo, często zmieniam drobiazgi u siebie :-) Podobno jest niemodnie i staroświecko, wiem, ale może ja właśnie taka jestem... "niegadżetowa" i nienadążająca za nowoczesnymi formami przekazu.... Mój blog jest bardziej osobisty, niż aspirujący do nie wiem czego :-)
OdpowiedzUsuńCiekawe, jak wyglądały Twoje poprzednie wersje:-)
Ha ha, no widzisz, ja mam podobnie, nie mam aspiracji zostać blogerką roku :), ale chciałabym, żeby gościom też było tu miło, więc dostosowałam się do komentarzy :)
OdpowiedzUsuń