niedziela, 25 sierpnia 2013

Goście w ogrodzie

Odkąd mamy własny ogród, oswajam różne stwory, które wcześniej jawiły mi się jako rogate bestie.
Ostatnio podczas podeszczowego obchodu moich grządek spotkałam zwierza, którego jeszcze nigdy nie miałam sposobności obserwować z tak niewielkiej odległości. Ropucha, bo o niej mowa, zlekceważyła mnie całkowicie :) Nie bała się, nie uciekała. Łypała raz jednym okiem raz drugim i spokojnie patrzyła mi prosto w twarz. Ładna była. Kurcze, nie sądziłam, że kiedyś to powiem :) Ropucha jak dotąd była dla mnie bohaterką baśni o Calineczce i matką wstrętnego syna, który mówił "brekekeks" na widok ślicznej dziewuszki. Strasznie mnie to śmieszy nawiasem mówiąc.
A tu nagle zawitała w nasze progi. Obeszłam ją na palcach, zrobiwszy uprzednio parę zdjęć, bo ponoć jest pożyteczna w ogrodzie. Dzielę się więc zapisanym na karcie portretem naszego ogrodowego gościa:


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Ogromnie mnie ucieszy jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :)