W ten weekend na wichrowym wzgórzu spodziewana była wizyta kilku aniołów. Niestety z powodu bolesnej kontuzji nadgarstka (mojego, nie anielskiego), przyleciała tylko Matylda, a właściwie spadła, bo jeszcze nie ma skrzydeł...Jak pech to pech. Drugi biedny leży w kawałkach na stole obok maszyny, ale chwilowo niechwytna dłoń nie da rady go skończyć, żeby Matylda nie czuła się samotna. No cóż, i jej i mnie pozostaje czekać, aż ból minie. Trzymajcie kciuki :)
łamago biedna. śliczna Matylda
OdpowiedzUsuńMogło być gorzej :)
UsuńLodowiska się zachciało to i masz babo placek...a raczej skręcony nadgarstek. No i Matylda bidna samiutka będzie teraz siedzieć:(
OdpowiedzUsuń