To, że świat jest wioską, że wszystko musi być szybko, ostro, jaskrawo i mocno, to wiadomo od stuleci ;). Nie ma w tym już nic nadzwyczajnego. No, może poza świrami, którzy idą pod prąd. Ja jednak dokonuję od jakiegoś czasu obserwacji, że...
oprócz tego wszystkiego, żyjemy w świecie list. Gdzie nie zajrzę tam lista. 3 rzeczy na to, 5 sposobów na tamto, 10 mustheavów, # powodów... Same cudowne zestawienia i receptury :).
Też to widzicie, czy to ja jestem przewrażliwiona i się czepiam? Fakt, nie ma w tym nic złego, jasna sprawa, ale dla mnie to synonim pigułki, w której żyjemy. Wszystko musi być skondensowane i oczywiste. Bez wysiłku, bez myślenia, gotowce, gotowce, wszędzie gotowce. Jest to dla mnie też oznaka pewnej nijakości. Nie chcę nikogo urazić, broń Boże. Chodzi mi raczej o to, że w większości tych postów brakuje mi subiektywnego zdania osób, które tworzą listy. Wymieniają bez końca świetne zestawy postępowania lub posiadania, rzadko kiedy natomiast widzę informację o tym skąd te rewelacje. Wymyślone? Przepisane? Zasłyszane? Rozumiecie o co mi chodzi? Z chęcią przeczytałabym listę czegoś tam, stworzoną na bazie doświadczenia autora tekstu. To byłoby dla mnie wiarygodne i przekonujące, a tak? Jak mam dawać temu wiarę?
No cóż takie czasy pani, że trzeba mieć na wszystko gotowy przepis, bo inaczej człowiek gubi się w morzu możliwości ;).
Serio nie chcę nikomu dokuczać tym postem. Po prostu mnie to uderza, bo nawet na moich ulubionych blogach zaczyna królować ten trend. Czyli prawo rynku jest bezlitosne. Jaki popyt taka podaż. A ja siedzę jak osioł i zamiast czytać, jak dotąd, o czyiś doświadczeniach i się nimi inspirować, czytam listy, spisy i litanie.
Ogłupiło mnie to do tego stopnia, że chcąc napisać posta o powodach, dla których, moim zdaniem, warto mieszkać poza miastem, zaczęłam od wymyślania tytułu w tym samym stylu. Wychlastałam się więc po gębie i zanim o mieszkaniu, postanowiłam napisać o tym co mnie ostatnio zaskakuje i niezbyt cieszy w blogsferze.
A Ty, mój Najukochańszy Czytelniku, masz jakieś zdanie na ten temat? A może coś innego Cię zadziwia, raduje lub smuci w blogach, na które zaglądasz? Z chęcią podyskutuję :)