poniedziałek, 16 marca 2015

Moje ziółka na przeziębienie


Do napisania dzisiejszego posta zainspirowała mnie moja Średniaczka, która wczoraj wieczorem zaniemogła. Prawdopodobnie trochę zmarzła na podwórku i dziś kicha i ma temperaturę.

Z ziołami stykam się od dawna. W dzieciństwie była mięta na ból brzucha czy szałwia na gardło, albo po wyrwaniu zęba. Chyba większość z nas to zna.



Pierwszą książkę odziedziczyłam po babci. Zawiera fajne informacje o tym jak dawniej traktowano rośliny w wierzeniach ludowych. Świetnie się czyta. Drugą kupiłam kilka lat temu. Stanowi kompendium wiedzy o ziołach i lekach syntetycznych.

Pierwszą książkę odziedziczyłam po babci. Zawiera fajne informacje o tym jak dawniej traktowano rośliny w wierzeniach ludowych. Świetnie się czyta. Drugą kupiłam kilka lat temu. Stanowi kompendium wiedzy o ziołach i lekach syntetycznych.

Jestem mamą trójki dzieci. Tak się składa, że kiedy moja najstarsza córka była jeszcze malutka, miałam raczej mgliste pojęcie o tym co mnie czeka. A czekała mnie, i ją co najgorsze, spora ilość najrozmaitszych infekcji. Gardło, katar, krtań, angina, przy tym wszystkim gorączka, ból głowy itd. Byłam w o tyle szczęśliwej sytuacji, że miałam namiar na dobrą, sprawdzoną lekarkę, ale mam do niej 50 kilometrów, a poza tym 150 zł wizyta, do tego leki za każdym razem ok 100 zł. Postanowiłam wiec wspomóc odporność mojego dziecka. Jednak nie za pomocą syropków nafaszerowanych Bóg wie czym. Po poradę i pomoc udałam się do specki od TMC, czyli Tradycyjnej Medycyny Chińskiej, ziół i innych czarodziejskich sposobów leczenia :) 

Tak zaczęła się moja przygoda z ziołami. Od tamtej pory wyszukuję różne naturalne metody radzenia sobie z choróbskami. Wiedzę swoją opieram na książkach, które mam pod ręką w domu.

Oraz z kilku mądrych źródeł internetowych. Po pierwsze od profesora Różańskiego, z jego strony o medycynie dawnej i współczesnej (bezdenna kopalnia wiedzy zielarskiej), oraz z kilku innych miejsc, głównie w przypadkach kiedy nie mam pewności czy dane zioło mogę podać dziecku

W tym roku postanowiłam dodatkowo zacząć zbierać zioła samodzielnie wokół własnego domu. Grzechem byłoby tego nie robić mieszkając pośrodku pól i łąk! Nie mogłabym też w tym kontekście zapomnieć o mojej Mamie, która jest dla mnie źródłem ziołowej inspiracji. Ale to temat na osobny post. 

Kto wie, być może nawet stworzę coś w rodzaju ziołowego cyklu? 

Tak czy inaczej, jestem zafascynowana ziołami i ich skutecznością. Tym, że Matka Natura dała nam panaceum na mnóstwo dolegliwości, potrzebna jest tylko wiedza i trochę cierpliwości. Nie ukrywam też, że aspekt finansowy jest przyjemny skutkiem ubocznym :) Warto również zasięgnąć opinii o firmach sprzedających zioła. Czy w torebkach faktycznie są zioła, czy tylko to co ktoś zamiótł z podłogi. Nie żartuję. Polecam między innymi tą stronę i ich sklep. Mają piękne zioła własnej produkcji, oraz innych producentów, którzy dbają o jakość tego co wypuszczają na rynek. 

A oto lista moich bestsellerów (o szerokich właściwościach przytaczanych przeze mnie roślin możecie poczytać w podanych wcześniej źródłach) :

KATAR

Żyworódka pierzasta- roślina, która od lat gościna moich parapetach. Ucieram w moździerzu jeden dwa liście. Przecedzam przez sitko, rozcieńczam pół na pół z solą fizjologiczną. Zapuszczam nos kilka razy dziennie za pomocą zakraplacza, albo pipety.

Sól- najlepiej dobrej jakości gruboziarnista. Podgrzewam na patelni, do szmacianego woreczka i na czoło. Wygrzewa i osusza zatoki. Doskonale działa na zatokowy ból głowy.

Aloes- nie mam swojej roślinki, ale ucinam od mamy parę listków i trzymam w lodówce. Przy katarze wpuszczam po dwie trzy kropelki do każdej dziurki, wprost z liścia. Łagodzi pomaga udrożnić nos.

KASZEL

Dziewanna- piękna panienka o żółtych kwiatach. Do spółki z prawoślazem, który wspaniale nawilża dolne drogi oddechowe, ratują przed wykańczającymi napadami kaszlu. Łyżkę jednego i drugiego zalewam wrzątkiem (0,5l) i parzę ok 15 minut. A potem chodzę i popijam sobie po łyczku. 

GORĄCZKA

Wiązówka błotna - ziółko, które poznałam właśnie przy najstarszej córce, a które cudownie spędza gorączkę. Dla dzieci łyżeczka na szklankę wody i gotuję 10 minut.

Czarny bez- a dokładnie sok z owoców. Podaję po łyżeczce co ok. pół godziny. Pięknie działa.

BÓL GARDŁA

Lukrecja - działa na stan zapalny gardła, łagodzi ból, pobudza układ odpornościowy. Podobnie jak inne zioła gotuję kilka minut i popijam co chwilę po łyku.

Prawoślaz- opiekuje się podrażnioną śluzówką :)

Dziewanna - podobnie, a poza tym ma działanie przeciwwirusowe.

Babka Lancetowata- przeciwzapalna i przeciwbakteryjna

Poza tym jest jeszcze grupa roślin przeciwzapalnych, które można podawać towarzysząco. Są nimi jeżówka, babka zwyczajna, imbir, czosnek, kwiat czarnego bzu, korzeń mniszka i wiele wiele innych.

Ja piję zioła normalnie w formie napoju. Uwielbiam ziołowe smaki. Nie słodzę, nie polepszam. Natomiast dzieci nie bardzo są zachwycone, wymyśliłyśmy więc z mamą syrop. Robimy mieszankę odpowiednich ziół, gotujemy kilka minut w małej ilości wody, żeby powstała esencja, a na koniec, kiedy już ostygną i są przecedzone, dodajemy trochę miodu albo syropu z mniszka lekarskiego, żeby przełamać ziołowy smak. Podajemy dzieciom jak syrop, tylko częściej, np. co godzinę, półtorej po łyżce lub dwie.

Dla przykładu - moja córka, która rano była ledwo żywa, lało jej się z nosa i oczu, bolała ją głowa i miała 39 stopni gorączki, właśnie poszła spać- niemal bez kataru, bez gorączki, bez bólu głowy. Osłabiona, bo wiadomo, że choroba nie przechodzi w jeden dzień, ale została w znacznym stopniu poskromiona.

Zaznaczam, że post jest napisany na podstawie mojej wiedzy i doświadczenia mojej rodziny. Nie mam zamiaru nikogo leczyć, a jedynie zachęcać do sięgania po wiedzę inną niż powszechna. Po środki, które mądrze stosowane, pozwolą nam przewalczyć chorobę i wzmocnić organizm, a nie tylko przysłonić objawy.

Zdrówka wszystkim :)

8 komentarzy :

  1. Sok z bzu mam. Ale ciężki na serce jest. A jak gorączka to herbata z kwiatu z bzu z miodem- pycha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo - zawsze warto być ostrożnym, bo zioła są tylko pozornie niepozorne :) A herbatkę z kwiatów bzu uwielbiam i też stosuję, ale podałam sposoby, które w naszej rodzinie mają skuteczność, bym to tak ładnie nazwała, radykalną :)

      Usuń
  2. Mam nadzieję, że komentarz tym razem się doda. Pisałam, że z ziółek pijemy regularnie tylko czystek, za to efekty widzi każdy z nas, córa jest mega odporna i obecnie stanowi przedszkolny fenomen:P. aloes kiedyś piliśmy regularnie, ale obecnie tylko podczas przesileń. Mamy taki fajny sklep firmowy w Bielsku, gdzie sprzedają czysty sok, bez benzoesanu sodu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No super. Kurcze o tym czystku tyle się już naczytałam, i już już miałam go kupić, ale gdzieś się doczytałam,że trzeba wiedzieć jaki, bo nie każdy ma takie świetne działanie i zgłupiałam. Ale może wrócę do tematu. Ciekawa jestem gdzie Ty kupujesz, bo najwyraźniej działa u Was bez zarzutu :)

      Usuń
  3. To skarb taka mama :-) jesteśmy przeziębieni i pewnie przeraziłby Cię widok mojego blatu w kuchni - pół apteki :-) ale czystek i sok z bzu i aceroli też mam, miód, imbir, herbatki ziołowe, olej z czarnuszki. Tylko strasznie tego jakos dużo...a mały ma zapalenie oskrzeli, więc inhaluje go pulmicortem, nie mam odwagi na domowe sposoby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, sama przerabiałam tony leków i zapewniam Cię, że jak zaczynałam tą przygodę, to też byłam przerażona ilością zabiegów, które trzeba wykonać, żeby zadziałać spójnie i skutecznie. Z czasem jednak się okazało, że i w tej dziedzinie rutyna robi swoje i dziś to zajmuje nie dłużej niż pojechanie do apteki i podanie "normalnych" leków. A przygodę z ziołami zawsze lepiej zaczynać mając w zanadrzu kogoś kto się na tym zna i doradzi co i jak. Zdrówka dla Was :)

      Usuń
  4. Ja bardzo lubię ziółka pić, gorzej z wiedzą na ich temat, spiszę sobie Twoje sposoby, przydadzą się na pewno, dopiero co przepędziliśmy choróbsko, pewnie z ziółkami byłoby szybciej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ja zawsze też tak miałam, że niby coś tam wiedziałam, ale tak naprawdę to nic. Jeślibyś się interesowała tematem, polecam na youtubie Stefanię Korżawską. Z taką miłością opowiada o ziołach, że nie można jej nie uwierzyć :)

      Usuń

Ogromnie mnie ucieszy jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :)