środa, 6 maja 2015

Po co poprawiamy Naturę?



Jakiś czas temu wspominałam o mojej fascynacji ziołami. Konkretnie tutaj przy okazji sposobów na różne choróbska. Od lat ewoluuję w kierunku Natury. Okrywam świat jak dziecko, które wszystkiego dotyka pierwszy raz. Szukam drogi do niewymuszonej prostoty i konsumpcyjnej skromności. Owocem tych poszukiwań są liczne zmiany w ogólnie pojętej egzystencji. Mojej i mojej małej domowej ferajny :)
Z tych poszukiwań wywodzi się między innymi wspomniana fascynacja ziołami. Początkowo dotyczyła ona tylko naturalnych sposobów radzenia sobie z chorobami. Z czasem zatoczyła szersze koło. Zaciekawiła mnie potencjalna kulinarna przydatność różnych roślin. Jednym słowem - CO Z TEGO CO ROŚNIE MI POD NOGAMI NADAJE SIĘ DO JEDZENIA?

I szczerze Wam powiem, że to co odkrywam, wprawia mnie w oszołomienie! Okazuje się, że niemal każda roślina spotykana na spacerze, albo tępiona ustawicznie we własnym ogrodzie, może być prawdziwym Darem Natury! Wiecie dlaczego piszę to wielką literą? Z szacunku. Z szacunku do mądrości wszechświata. Do tego, że może nie znamy odpowiedzi na wszystkie pytania, może nie chodzimy po Marsie i nie zakładamy ogródków na Księżycu, ale mamy coś najwspanialszego - Ziemię, która daje nam możliwość życia TU I TERAZ. Mamy czym oddychać, co pić, co jeść, kogo kochać, komu pomagać, od kogo się uczyć. I w ogóle tego nie doceniamy. Deptamy to co mamy, by sięgnąć po coś, co może wcale nie jest dla nas.

I coraz więcej znaków zapytania mam w głowie...Po co do cholery ciągle poprawiamy coś, co samo w sobie jest doskonałe?!

PRZYKŁAD?

Proszę bardzo. Pierwszy z brzegu, najbliższy mi. Karmienie piersią.  Musiałam urodzić i karmić troje dzieci, żeby karmienie piersią stało się dla mnie czymś absolutnie naturalnym. Sprawa powinna być prosta - jesteśmy ssakami, karmimy młode, finito. Ale nie, byłoby za prosto. Więc wymyślamy cuda na kiju: 
-że pokarm niewartościowy, 
-że za chudy, 
-że jak dziecko chce jeść co godzinę to na pewno coś z naszym mlekiem nie tak, 
-że co trzy godziny karmić, 
-że dopajać, 
-że nie dłużej niż pół roku
-że bla bla bla bla.

I teraz ja się pytam jakim cudem młoda kobieta, która ma pierwsze dziecko ma nie zwariować?! Jak ma być spokojna i niezeschizowana? Nie ma szans mili państwo.

Tacy jesteśmy. Zamiast pozwolić temu przebiec w sposób naturalny, my musimy swoje trzy grosze, bo by było nieważne. I sprawy piękne i proste zamieniamy w koszmary naszych żyć. Poznałam tyle traumatycznych historii związanych z karmieniem, że nie ogarniam. Sama mam jedną za sobą. Dziś kiedy o tym myślę, wiem doskonale, że katorga karmienia mojej pierworodnej, była dokładnym odwzorowaniem tęgiego przerażenia, które miałam w sobie ciągle. Dzień i noc. Dziś karmię trzecią córkę i to jest bajka. Karmienie stało się czymś OCZYWISTYM.

To ja się pytam PO CO TO???

Konia z rzędem temu, kto da mi jakąś sensowną odpowiedź. Chyba tylko po to, żeby ktoś mógł zarobić. Jak zawsze zresztą. 

Brrr...

A wystarczyłoby popatrzeć na jakiekolwiek zwierzątko w naturze. Dzieci ciągną matkę prawie bez przerwy. Tyle ile potrzebują. I nikt jej nie mówi, żeby dała im butelkę, bo jak tak bez przerwy piją to na pewno ma za chude mleko! 

I tak powinniśmy do tego podchodzić. Jak do czegoś na wskroś naturalnego. Tylko wtedy jest w głowie spokój i tylko wtedy płynie mleko :)

Nie poprawiajmy tego co dała nam Natura. Ona nie jest kretynką. Bądźmy ciekawi, odkrywajmy, ale nie niszczmy, bo to uderza przede wszystkim w nas samych. 

Dlatego właśnie, aby odkrywać najprostsze dane nam rozwiązania,Po tego roku wprowadzam na nasze talerze dzikie rośliny, które otaczają mnie z każdej strony. Mieszkanie wśród łąk i pól daje ku temu świetną okazję. Chciałabym moim zachwytem nad tymi nieoczywistymi oczywistościami posypać Was jak magicznym pyłem :) 

Na dobry początek zapraszam na jutro. Na obiad będzie tarta z GWIAZDNICĄ :)

4 komentarze :

  1. czekamy zatem na przepis...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rozumiem, czemu wmawia się kobietom w ciąży, ze karmienie piersią to wyzwanie, niewygoda itp. Zwłaszcza że bardzo częstym powodem problemów z karmieniem jest strach przed problemami z karmieniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ja też od dawna się nad tym zastanawiam. Najgorsze jest to, że to naprawdę potrafi zatruć kobiecie pierwszy etap macierzyństwa, który jest bardzo ważny i niezakłócany przez takie "dobre rady" daje całe mnóstwo pięknych emocji. Nie wspominając już o zwykłej wygodzie :)

      Usuń

Ogromnie mnie ucieszy jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :)