sobota, 29 marca 2014

Zakwas z buraków




Od dawna chciałam go zrobić. Powód był jeden - pomimo wielu prób, nie udało mi się w życiu zrobić czerwonego barszczu, który by mi smakował. No mam jakiś defekt w tym temacie. Próbowałam różnych przepisów. Mamy. Teściowej. Nic. Załamałam się już prawie. Wtedy...

piątek, 28 marca 2014

Hmm...trudno wymyślić tytuł do takiego dziwnego posta...



Dziewczyny  w  zeszłorocznej  wiosennej  koniczynie sięgającej kolan

Czas spojrzeć prawdzie w oczy. Chyba mam problem z systematycznością blogową. Zostałam przywołana przez kilka osób do porządku, przemyślałam sprawę i doszłam do wniosku, że mimo tego, że blogowanie daje mi dużo radości, ciągle coś mnie od niego odciąga. Miliony "ważnych" i ważnych spraw...

czwartek, 6 marca 2014

O tym jak mnie dobre Anioły wyciągają z przygnębienia :)

Chyba dopadło mnie przesilenie wiosenne. Mam w sobie jakąś obezwładniającą niemoc. Niemoc wszelką należy podkreślić. Na każdym małym poletku - praca, dom, blog, maszyna, samopoczucie. Brrr.....
Nie mam na nic ochoty. Nawet do napisania posta na blogu zabierałam się jak pies do jeża... Najchętniej zaszyłabym się pod kocem w jakiejś cichej norce. No cóż...każdy miewa słabsze okresy, a skoro nie mogę sobie pozwolić na siedzenie w norce, postanowiłam niemoc przegonić i pomimo skradającego się za plecami choróbska, wstać i działać :) Zwłaszcza, że pojawiła się miła motywacja, ponieważ okazało się, że moje anielice ucieszyły nieco szerszym zainteresowaniem niż tylko moje i wspierającej rodziny ;) To miłe :)
Zrobiłam więc kilka przysiadów i skłonów, żeby dotlenić zastałe mózgowie i jestem z powrotem.
Skoro więc anielice i lalki zmobilizowały mnie do strzepnięcia z siebie kurzu, to niech będzie o nich. Skąd się wzięła Tilda w moim życiu, już wiadomo, bo było o tym. A jak ktoś nie wie to polecam ten post. Gdy zaczynałam je szyć, nie podejrzewałam, że kiedykolwiek znajdą jakąś szerszą publikę. Tymczasem dotarły do mnie ostatnio sygnały, że anioły się podobają nie tylko rodzinie ;) Jakie to miłe...
Dziś robię zatem krótkie podsumowanie moich lalkowych i aniołowych zmagań z maszyną. Niestety nie mam zdjęć wszystkich lalek i aniołów, bo w tamtym czasie nie śniło mi się nawet, że będę pisać bloga. Zdjęcia, które mam z szyciowych początków też nie zachwycają, bo były robione głównie na pamiątkę, żeby po prostu został ślad. Zupełnie nie myślałam wtedy o tym, że będą mi potrzebne w innych celach.
Tak wyglądają od najstarszych do najmłodszych, bez tych których nie mam na zdjęciach i bez tych, które są  od dziś w trakcie produkcji ;)

Ida zamieszkała na stałe u mojej siostry