poniedziałek, 2 marca 2015

Kalendarz dla dzieci

“Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz- również masz rację.” 
Henry Ford. 

W związku z tym postanowiłam ostatnio sprawdzić, którą rację ja mam :) W wyniku tych prób powstał kalendarz ułatwiający poznanie dziecku organizacji i przebiegu "grubych" jednostek czasu :)
Wszystko zaczęło się od tego, że Hania zaczęła pytać o daty i zauważyłam, że ma problem z ogarnięciem czasoprzestrzeni. Zaczęłam się więc zastanawiać jak jej pomóc.
Kierunek był jeden - Montessori. Jeśli już przygotowuję jakieś pomoce "naukowe" dla moich dzieci, to właśnie w tym duchu. Fascynuje mnie oczywista naturalność tej metody oraz to jak można pokazywać dzieciom świat bez spinki, samemu świetnie się przy tym bawiąc.
Ale wracając do kalendarza, zależało mi na tym, aby zrobić go własnoręcznie, żeby była przy tym zabawa, z wykorzystaniem tego co mamy "na stanie". Jest mnóstwo gotowych projektów, ale po pierwsze - nie o to, nie o to, a po drugie przyznam szczerze, że ceny niektórych z nich mnie przeraziły :) W przygotowanie naszego kalendarza zaangażowała się cała rodzina. Zadania zostały rozdzielone według trudności i możliwości.
Oto co wykorzystaliśmy:



Oprócz tego, nieużywaną tablicę korkową, komputer i drukarkę oraz kawałek tekturki z "pleców" jakiejś zakolorowanej kolorowanki.
Ja wzięłam na siebie zrobienie napisów na kolorowych karteczkach oraz organizację przestrzenną kalendarza, tata naklejał te karteczki na tekturę, żeby je usztywnić, dzieciaki miały za zadanie wyszukać, w którejś ze swoich książeczek "z zadaniami" obrazków z pogodą, którą ewentualnie można byłoby wykorzystać do tabliczek pogodowych. Całość zamontowaliśmy najpierw na arkuszu niebieskiego brystolu, a następnie za pomocą pinezek do tablicy. Tabliczki trzymają się na masie mocującej, której fantastyczne i nieskończone zastosowania wciąż odkrywam :) Można przeklejać je z miejsca na miejsce bodaj w nieskończoność.
A oto efekt naszej rodzinnej pracy:



Cyferki to również zdobycz z jakiejś skończonej już książki.


A to dowód na to, że dzieci faktycznie brały udział w przygotowaniu kalendarza. Wycinały i kleiły:


Kalendarz wisi na ścianie. Codziennie Hania zmienia datę i to naprawdę jest fajna zabawa i okazja do naprawdę ciekawych rozmów. 

2 komentarze :

  1. U nas jeszcze czas jest abstrakcją :-) Ale pomysł świetny, zapamiętam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas czas na czas przyszedł nagle, bez wcześniejszych zapowiedzi :) Musieliśmy więc reagować :)

      Usuń

Ogromnie mnie ucieszy jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :)