tag:blogger.com,1999:blog-300774945451936846.post4555702177153512709..comments2024-03-28T11:10:35.354+00:00Comments on moje wichrowe wzgórze: Po prostu mamaSzkoła Alahttp://www.blogger.com/profile/16583694837999350545noreply@blogger.comBlogger6125tag:blogger.com,1999:blog-300774945451936846.post-36121451678778737252014-02-15T17:42:08.587+00:002014-02-15T17:42:08.587+00:00Widzę, że liberdade Ci się nie podoba :(Widzę, że liberdade Ci się nie podoba :(Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-300774945451936846.post-33911181880747354312014-02-15T15:37:16.881+00:002014-02-15T15:37:16.881+00:00Nie ukrywam swojego imienia. Pojawia się na blogu ...Nie ukrywam swojego imienia. Pojawia się na blogu choćby w zakładce "o mnie" :) Mnie się po prostu przyjemniej rozmawia z kimś, kto nie jest całkowicie bezosobowy.Szkoła Alahttps://www.blogger.com/profile/16583694837999350545noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-300774945451936846.post-79930109595170986742014-02-15T14:18:08.049+00:002014-02-15T14:18:08.049+00:00A czym się różni "anonim" od "saaud...A czym się różni "anonim" od "saaudade"?<br />Ale ok, dla odróżnienia od innych anonimów moge przybrać jakąś nazwę, np. liberdade. Może być?<br />:)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-300774945451936846.post-46045083582486362302014-02-07T09:21:45.110+00:002014-02-07T09:21:45.110+00:00Oczywiście, że zgadzam się ze wszystkim co napisał...Oczywiście, że zgadzam się ze wszystkim co napisałeś Anonimie (nota bene, miło byłoby gdybyś pozostawił jakieś imię). Dla mnie matczyna frustracja również nie jest czymś nadzwyczajnym. Nie chodziło mi o to, żeby kogokolwiek krytykować. Nie było też moim celem pokazywanie braku tolerancji, bo tej akurat mi naprawdę nie brak. Broń Boże nie chciałam spłaszczyć roli kobiety do roli samicy :) Zaznaczyłam też na końcu, iż mam świadomość złożoności tematu. Mój post był jedynie reakcją na nadmiar frustracji matczynej, która mnie w ostatnim czasie osaczyła i wywołała wrażenie, że nie ma nic poza tym. I może czymś w rodzaju apelu o to, że skoro już są te dzieci, to może spróbujmy się w tym życiu tak ułożyć, żeby czerpać z niego radość? Co do wtłaczania kobiet w rolę, oczywiście jest jak piszesz, nie mniej jednak myślę, że kluczem w tej sytuacji jest uświadomienie sobie, że nasze życie zależy przede wszystkim od nas. I jakkolwiek człowiek podlega różnym presjom (nie tylko zresztą kobiety, ale również faceci i dzieci), to najważniejszy powinien być (z naciskiem na powinien) nasz osobisty stosunek do tego w co się nas próbuje „ubrać”. I jasna sprawa, łatwiej jest kiedy ma się wsparcie od świata, lub kiedy nasz pogląd jest zgodny z nurtem. Sama doświadczyłam tego ile kosztuje płynięcie pod prąd. Ale nie żałuję absolutnie, bo to daje siłę i moc I życzę wszystkim kobietom, matkom i w ogóle wszystkim ludziom, żeby mieli odwagę żyć swoim życiem, bez poczucia stłamszenia i ugnębienia. <br />Dziękuję, za ten komentarz, za poświęcony czas. Uwielbiam rzeczowe dyskusje Pozdrawiam,<br />Edyta<br />Szkoła Alahttps://www.blogger.com/profile/16583694837999350545noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-300774945451936846.post-12280127825130395302014-02-06T23:37:39.938+00:002014-02-06T23:37:39.938+00:00Pozwolę sobie skomentować (w punktach, bo poruszyl...Pozwolę sobie skomentować (w punktach, bo poruszylaś wiele spraw)<br />1. Wysokie wymagania wobec mam stawiane są wszędzie. Kobieta się naczyta, naogląda, naslucha, po czym, bardziej lub mniej świadomie przymierza się do lansowanych wzorców. I jak jej coś nie wyjdzie, wpada we frustrację i poczucie winy. Schemat banalny, ale jeśli dojdzie do tego słaba samoocena, albo czyjaś krytyka to koniec.<br />2. Drugi banał: to oczywiste, że życie często nas przerasta. Nasze wyobrażenia o pewnych sprawach w zderzeniu z rzeczywistością muszą czasem polec. Nie wszystkie decyzje życiowe okazują się trafione. Z niektorych można się wycofać, ale nie z macierzyństwa, które, nie oszukujmy się, czasem uwiera. Ale powiedzenie tego otwartym tekstem naraża kobietę na surowy osąd, ponieważ to jest łamanie tabu. Matka, a zwłaszcza matka-Polka ma obowiązek poświęcić wszystko, całą siebie, wypruć żyły, paść trupem bez slowa skargi. Wtedy jest "ok". Pytanie: ok, ale dla kogo?<br />3. Łatwiej się pokonuje własne (nieuniknione przecież) frustracje, jeśli otoczenie kobietę wspiera, a nie tylko stawia jej wymagania. To kolejna oczywistość. Tyle, że nie każda młoda matka ma taki luksus. Słowa "luksus" używam celowo, bo gołym okiem widać, że to rzadkie sytuacje - częściej bywa na odwrót.<br />4. Co do "podstawowej funkcji biologicznej", jak nazwałaś macierzyństwo, to rzecz wielce dyskusyjna, ale nawet jeśli się z tym zgodzimy, to nie żądajmy od każdej kobiety, żeby chciała się do tej funkcji redukować. To jest pułapka, zastawiana na kobiety przez społeczeństwo: piętnowanie postawy odbiegającej od schematu. Tu pojawia się możliwość odpowiedzi na postawione przez Ciebie pytania: niektóre kobiety (świadomie lub nie) decydują się na macierzyństwo, żeby sprostać oczekiwaniom spolecznym, uniknąć tego piętna - potem się nadzwyczajnie męczą w roli, która została im - w pewnym sensie - narzucona.<br />5. Pomijam nierzadkie przypadki niedojrzałości emocjonalnej i nieplanowane macierzyństwo, które też w prosty sposób prowadzą do frustracji, która Cię tak dziwi.<br /><br />Podsumowując, w moim przekonaniu frustracje związane z macierzyństwem nie są niczym dziwnym, przeciwnie, są normalnym objawem u normalnych kobiet, przygniecionych czesto brzemieniem odpowiedzialności, mnogością problemów, strachem przed niepewną przyszłością, pozbawionych zrozumienia od najbliższych. Co wtedy robią? To co zawsze, od poczatków ludzkości, dzielą się tym z innymi kobietami :))) Posłuchajcie kumy, nie jestem perfekcyjna, nie wychodzi mi (macierzyństwo, ciasto, relacje z szefem...), co wy na to? A co kumy na to? Dobre kumy poradzą, pocieszą, pokażą, że im też coś nie wychodzi, podpowiedzą, jak sobie poradzić z tym czy z tamtym. Co z tego wynosimy? Poczucie, że brak perfekcji, różne mankamenty, z którymi się borykamy są doświadczeniem innych w takim samym stopniu jak naszym wlasnym. Uświadomienie sobie tego jest rodzajem terapii, leku na nasze frustracje, lęki, niepewność, wsparciem, bo skoro inni też mają problemy i radzą sobie z nimi, to my też możemy podołać.<br /><br />Życzę wytrwalosci w prowadzeniu bloga oraz pięknego, radosnego i owocnego macierzyństwa na wichrowym wzgórzu. Ale i tolerancji dla tych, którzy (które) dokonują w zyciu innych wyborów :)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-300774945451936846.post-31789148620859358642014-01-31T20:40:17.299+00:002014-01-31T20:40:17.299+00:00jesteś świetna Siostro :) czyta się jednym tchem! ...jesteś świetna Siostro :) czyta się jednym tchem! Pewnie to geny i wartości wyniesione z jednego gniazda ale zgadzam się z Tobą w 100% Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/05983312036618832650noreply@blogger.com