wtorek, 31 marca 2015

Ogrodowe plany i marzenia

Czy zaglądają tu osoby , które podobnie jak ja, lubią i uprawiają własne warzywa? 
Ja sobie już nie wyobrażam życia bez ogródka. Uwielbiam się przygotowywać do siania i sadzenia. Kiedy tylko pojawiają się pierwsze oznaki końca zimy, zaczynam już intensywnie myśleć o tym jak i co w tym roku.

poniedziałek, 23 marca 2015

Moim okiem - Zabawkowy dzień w przedszkolu, choroba czy szczepionka?


Dziś o czymś co we mnie osobiście wywołuje bardzo mieszane uczucia, a mianowicie o dniu zabawek w przedszkolu i o dyskryminacji dzieci przez dzieci.

Dla niewtajemniczonych - jest to jeden, wyznaczony dzień w tygodniu, kiedy dzieciom wolno przynieść do przedszkola jedną zabawkę z domu. Dodam, że moje dziewczyny chodzą do naprawdę fajnego przedszkola, mają mądre "panie", i nie mam nic do zarzucenia tej placówce.

środa, 18 marca 2015

I z kaczki zrobił się zając - czyli dlaczego uwielbiam rękodzieło



Jakiś czas temu postanowiłam zrobić kocyk na szydełku dla mojego chrześniaka. Było to w momencie, kiedy zaczynałam swoją przygodę z czarodziejską różdżką, więc nie miałam pojęcia ile to roboty, a przede wszystkim nie umiałam jeszcze wtedy zrobić kocyka :) Ba! Nie umiałam nawet dobrać rozmiaru szydełka do włóczki. No cóż, porwałam się z motyką na słońce. Nie wiem co mi odbiło w sumie.

poniedziałek, 16 marca 2015

Moje ziółka na przeziębienie


Do napisania dzisiejszego posta zainspirowała mnie moja Średniaczka, która wczoraj wieczorem zaniemogła. Prawdopodobnie trochę zmarzła na podwórku i dziś kicha i ma temperaturę.

Z ziołami stykam się od dawna. W dzieciństwie była mięta na ból brzucha czy szałwia na gardło, albo po wyrwaniu zęba. Chyba większość z nas to zna.



Pierwszą książkę odziedziczyłam po babci. Zawiera fajne informacje o tym jak dawniej traktowano rośliny w wierzeniach ludowych. Świetnie się czyta. Drugą kupiłam kilka lat temu. Stanowi kompendium wiedzy o ziołach i lekach syntetycznych.

piątek, 13 marca 2015

Moim okiem: Must have każdej kobiety

Dziś temat bardzo wdzięczny i bardzo mi bliski, bo o kobietach i dla kobiet. Bliski nie znaczy oczywisty. No bo czy da się jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie o przedmioty must have dla każdej z nas? Raczej nie. Siedząc sobie przy kawce i zastanawiając się nad tą kwestią, przemknęły mi przez głowę setki produktów. Niestety uświadomiłam, że żaden z nich to nie była rzecz niezbędna. Sprawę utrudnia mi dodatkowo fakt, że mam od jakiegoś czasu zapędy minimalistyczne, więc tym oporniej szło mi wymyślenie takiego zestawu. Okazuje się, że o czymkolwiek pomyślałam [ja], mogę bez tego żyć [ja]. Ale pijąc tą kawę poczyniałam plan dnia i oto eureka! Wiem, bez czego nie umiałabym już żyć. 
No to patrzcie :)

środa, 11 marca 2015

3 sposoby na to jak nie zwariować z trójką dzieci

Dziś kolejny dzień blogowego wyzwania, więc to kolejny post "sponsorowany" przez blog Sen Mai. Szczerze się przyznam, że miałam problem z tematem. "3 sposoby na..." - wydaje się banalną sprawą, ale myślałam i myślałam i wszystko o czym pomyślałam wydawało mi się jakieś takie wtórne. Może mam po prostu słabszy dzień dziś, bo rano pan pogodynek w radio, poinformował mnie o niekorzystnym biometrze. Tak czy siak, jakoś mi nie szło. I wtedy z pomocą przyszły mi moje najdroższe, najukochańsze dzieci. Mam ich trzy sztuki - prawie 6 lat, prawie 4 lata i nieco ponad 3 miesiące. 


Codziennie rano zawożę starsze dziewczyny do przedszkola oddalonego o 16 kilometrów, więc to poważna wyprawa. Malucha ciągniemy oczywiście ze sobą, bo przecież sam nie zostanie :) Są dni kiedy super nam się współpracuje i rozumiemy się bez słów. A są takie jak dzisiaj, kiedy nic nie pasuje, każdy ma muchy w nosie i jakieś swoje chcenia, których nie rozumieją inni. Bywa?

wtorek, 10 marca 2015

DIY - Taras z palet

Dziś część druga wyzwania na blogu Sen Mai. Tematem są rzeczy zrobione samodzielnie. Długo się zastanawiałam o czym napisać, bo mój dom jest pełen takich rzeczy. Nie wszystkie jednak są uwiecznione na zdjęciach. W sensie procesu powstawania, więc mogłabym nie być wiarygodna ;) Po namyśle postanowiłam przedstawić Wam coś, czego, co prawda nie zrobiłam własnymi mymi ręcami, ale pomysł oraz sposób wykonania urodził się w mojej głowie. 

Otóż, skoro stanął nasz dom, okazało się, że zewsząd okala go piach i glina. Z przez okno tarasowe wychodzi się wprost na podwórko. Zanim wyrosła posiana trawa i zagęściła się co nieco, wnosiliśmy do domu tony piachu. Tarasu nie wybudowaliśmy, bo zwyczajnie brakło nam na niego kasy. Dostawałam już cholery. Dawało się krok na palety i prosto na piachoglinę. Sami zobaczcie jak było:

poniedziałek, 9 marca 2015

Moje plany na wiosnę

Dziś post zainspirowany, a właściwie wywołany, bo już od kilku dni nosiłam się z zamiarem napisania go, przez Ulę z bloga SenMai. No bo jak można pominąć milczeniem fakt, że z dnia na dzień robi nam się Wiosna?! 


Nie ma chyba na świecie człowieka, który by się w niej nie kochał. Nie da się być obojętnym wobec słońca, ciepła, pachnącego świeżością powietrza. 
Wreszcie można otworzyć na oścież okna i wypędzić zimową stęchliznę. 
Nie jestem wyjątkiem od tej reguły. Wietrzę, porządkuję, odświeżam, planuję. Nie umiem bez tego żyć! Nic nie działa na mnie tak pobudzająco jak słoneczny, wiosenny dzień :)

niedziela, 8 marca 2015

Warto podążać za sobą. Spróbuj!


Szczęśliwym zbiegiem okoliczności trafiłam w ostatnim czasie na wiele wspaniałych miejsc w sieci. Miejsc inspirujących i dających do myślenia. Tworzonych przez ludzi z wielkim sercem, z miłością do świata i ludzi, wierzących w to co robią i jak żyją.

czwartek, 5 marca 2015

Tilda i zabawa w scrapbooking

Jakiś czas temu powstał zestaw dla pewnej małej damy. Z okazji jej pierwszych urodzin, poproszono mnie o przygotowanie albumu na zdjęcia i anioła. To była moja pierwsza poważna zabawa ze scrapbookingiem. Wcześniej były jakieś drobiazgi, ale album to było wyzwanie. Skorzystałam z bazy do robienia albumów. Okładkę obłożyłam takim samym materiałem z jakiego były elementy stroju anioła, żeby obie rzeczy do siebie nawiązywały. Każda strona była inna, ale wszystkie utrzymane w dziecięco - dziewczyńskich klimatach (na życzenie zleceniodawcy). 
Świetna to była zabawa, z jednym tylko minusem, a mianowicie dziewczyny moje były niemniej zafascynowane ode mnie :) W związku z tym musiałam trochę przed nimi uciekać z drobiazgami. Co prawda zostały przeze mnie zaopatrzone w mnóstwo śliczności do własnych robótek, ale zawsze się znalazło coś o co można było mamę pomęczyć. Stąd, pomimo świetnej zabawy przy robieniu albumu, nie kontynuuję póki co tego tematu. 
O tym jak zrobić taki album, bo jak wiadomo wiedza nie spada z nieba, dowiedziałam się z bardzo fajnych blogów.
Za to uwielbiam szyć Tildę, Właśnie czekają na uszycie cztery anielice i jeden anioł, więc pewnie niebawem pojawią się na blogu. 

Tu album:



wtorek, 3 marca 2015

Eko czyścik

Dziś na niebie była woja. Z jednej strony domu wiosenna burza, a z drugiej padał śnieg. Wszystko prześwietlało słońce. Obłęd :) 
To chyba z powodu tej demonicznej pogody dopadł mnie demon wiosennych porządków. Pół dnia szalałam ze szmatką i odkurzaczem. A ponieważ postanowiłam tegorocznej wiosny powrócić do ekologicznych środków czyszczących, sprzątałam z użyciem tychże. Raz już się z nimi witałam, ale utrudniona sytuacja życiowa spowodowała, że zarzuciłam starania. Tym razem postanowiłam się na serio przypiąć do tematu, zwłaszcza, że internet aż kipi od receptur i pomysłów na przeróżne czyściki, a posiadanie trójki małych dzieci i psychiczny odrzut od chemii jakiego się ostatnio nabawiłam, wielce temu sprzyja. Będę zatem testować na bieżąco te, które wydadzą mi się sensowne. Zaczynam od mleczka według przepisu Ewy Kozioł z Zielonego Zagonka. Przepis banalny, ale okazuje się, jak zwykle zresztą, że w prostocie jest moc :) 

poniedziałek, 2 marca 2015

Kalendarz dla dzieci

“Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz- również masz rację.” 
Henry Ford. 

W związku z tym postanowiłam ostatnio sprawdzić, którą rację ja mam :) W wyniku tych prób powstał kalendarz ułatwiający poznanie dziecku organizacji i przebiegu "grubych" jednostek czasu :)
Wszystko zaczęło się od tego, że Hania zaczęła pytać o daty i zauważyłam, że ma problem z ogarnięciem czasoprzestrzeni. Zaczęłam się więc zastanawiać jak jej pomóc.
Kierunek był jeden - Montessori. Jeśli już przygotowuję jakieś pomoce "naukowe" dla moich dzieci, to właśnie w tym duchu. Fascynuje mnie oczywista naturalność tej metody oraz to jak można pokazywać dzieciom świat bez spinki, samemu świetnie się przy tym bawiąc.
Ale wracając do kalendarza, zależało mi na tym, aby zrobić go własnoręcznie, żeby była przy tym zabawa, z wykorzystaniem tego co mamy "na stanie". Jest mnóstwo gotowych projektów, ale po pierwsze - nie o to, nie o to, a po drugie przyznam szczerze, że ceny niektórych z nich mnie przeraziły :) W przygotowanie naszego kalendarza zaangażowała się cała rodzina. Zadania zostały rozdzielone według trudności i możliwości.
Oto co wykorzystaliśmy: